Tadeusz Żeleński-Boy
                      Nowoczesna Sztuka chędożenia

        Księga I

        Wspieraj mnie Muzo, jak ongi przed laty
        Wspierałaś Fredrę, kiedy poematy
        Pisał o piczce, sławiąc jej przymioty,
        Radząc jak można zdobyć wieniec złoty
        Jebura! Muzo, śpiewaj mi jak Fredrze,
        Niech pieśń twa w mózg mój się wwierci i wedrze,
        Niechaj całego uchwyci mnie w sidła,
        Abym przez Fredrę rzucone prawidła,
        Ze Sztuki Obłapiania czy też Pizdolony,
        Nowoczesnymi mógł opiewać tony.
        Gdy zechcesz milczeć jak Fredro bez ciebie,
        Dam sobie radę i niech pies cię jebie.
        Czego ci życzył i on, gdyż jak głupie
        Cielę milczała... ergo mam cię w dupie
        I już ubierać w poetyckie pienia
        Tę Nowoczesną sztukę chędożenia
        Zaczynam oto... Panowie i panie!
        Niech wszyscy wiedzą o tym, że jebanie
        To nieprzebrana wiedza, że to sztuka
        Iluż to mężczyzn w chędożeniu szuka
        Jedynej tylko chwili, aby zmysły
        Móc zaspokoić, gdy zaś chuj obwisły
        Nie może więcej chędożyć, niestety,
        Do spierdolonej wstręt czuje kobiety.
        Ileż to kobiet, ah ileż, któż zliczy,
        Pragnąć dogodzić tylko swojej piczy,
        We własnych nawet myślach się nie przyzna,
        Że tylko chujem jest dla nich mężczyzna,
        Że cała radość w twardej, długiej pycie,
        A nikt nie myśli o tem, że współżycie
        Kobiet i mężczyzn, tej odwiecznej spółki
        Nie od jedynej zależy pierdułki,
        Że chodzi o to, aby on i ona,
        Czy kochankowie, czy też mąż i żona
        Zakuci w wieczne małżeństwa okowy
        Zawsze dla siebie mieli pociąg płciowy.
        Mężczyzno! Wiele zależy od ciebie,
        Gdy chuj twój mądrze i z perfidią jebie,
        Zawsze się cipka do niego przywiąże
        I choć przypadkiem przy tym zajdzie w ciążę,
        Jednak wspaniałych wciąż pomna chędożeń
        Nie będzie płakać: Ach, ze mną się ożeń!
        Jak czynią panny, gdy je rozprawiczy
        Głupi mężczyzna, lecz ci swojej piczy
        Użyczać będzie ciągle, bez ustanku,
        Choćby twą miała zostać utrzymanką!
        O! nie tak łatwo obchodzić się z piczą,
        Niełatwo zdobyć ją, choć zasadniczo
        Każdą poteczkę jednak można zdobyć.
        Tylko... znać trzeba przeróżne sposoby!
        Więc jeśli gust masz ku nietkniętej szparce
        Wsadzić kutasa młodej pensjonarce,
        By ją na fale życia popchnąć szersze,
        Musisz na sztuki ją brać czy na wiersze,
        Lub jako malarz sławić wdzięki śliczne,
        Wmawiać, że ciałko ma fotogeniczne,
        Które do filmu, aż się całe prosi.
        Niechaj przy tańcu czuje, jak się wznosi
        Twój twardy kutas, gdy niby niechcąco
        Wasze kolana splotą się i trącą.
        Potem znów dużo o jej fotografii
        Mów, że nikt w świecie lepiej nie potrafi
        Oddać jej wdzięków wspaniałych na kliszy,
        Że takie ciałko nie mroków i ciszy,
        Lecz światła żąda i że bez zawodu
        Mogłaby zostać gwiazdą Hollywoodu;
        Gdyby swe światu ukazała piękno
        W podziwie wszystkie narody uklękną.
        Wtedy bądź pewny, żeś złamał jej serce,
        Wnet się u ciebie zjawi w kawalerce
        I po przedwstępnych słowach spyta skromnie
        Ach... co też sobie pan pomyśli o mnie?
        Wówczas już działać z tą skromną dziewczyną
        Może za ciebie... gramofon i wino.
        Do tanga śliczna muzyka ją skusi,
        Przy czym ci kutas twardo sterczeć musi
        Tak, aby czuła się jak pod sprężyną.
        Potem całusów parę, potem wino,
        Potem znów taniec, w którym cicho, skrycie
        Podrażnij trochę niechcąco jej cyce,
        To całą dłonią, to tylko palcami,
        Nóżkę jej ściśniesz między kolanami;
        Na dół prowadząc jej rączkę co w dłoni
        Wciąż dzierżysz, nagle przytkniesz chuja do niej
        I wtedy... nie rób nic już z tego sobie...
        Zapyta ona A fe! Cóż pan robi?
        I... trzymać będzie już kutasa w ręce,
        Lub skromnie spuści oczęta dziewczęce,
        I rączkę cofnie, by za moment mały
        Niby przypadkiem, znowuż dotknąć pały.
        Wtedy już możesz, odważnie i śmiało,
        Choć delikatnie, rozebrać tę małą
        Choć już nie możesz powstrzymać swej pyty,
        Co chwila wpadaj w szalone zachwyty
        I mów jej Gdyby Srokowski cię mała
        Zobaczył, zanim napisał Kult ciała,
        Byłby w wspanialsze słońce ubrał formy.
        Tymczasem zdejmij dziewczęce reformy
        I gdy ustami wśród drobnych utarczek
        Podrażnisz szyjkę jej świeżą i karczek
        Zdejmij koszulkę! Gdy ją w całej krasie
        Nagości ujrzysz, pomyśl o kutasie!
        Szelki rozepnij nieznacznie, by spodnie
        Nie gniotły chuja, aby mógł wygodnie
        Przez otworzone jednym szybkim gestem
        Guziki, cipce zawołać: tu jestem.
        Wtedy najczulsze szepcąc zdania,
        Nie zostaw chwili do opamiętania
        Lecz całuj, całuj ją całą jak wściekły,
        By pocałunki paliły ją, piekły.
        Usta i oczy, okolice brzuszka
        Leciutko przy tym nadgryzaj jej uszka
        Bo są kobiety, co dla tej pieszczoty
        W ogień by poszły, w czasie tej roboty
        Pomnij byś twardą i sterczącą pałką
        Wciąż się katulał po jej nagim ciałku.
        Potem, gdy cała będzie już jak wrzątek,
        Ustami zbliżaj się do jej cycątek
        I tu zatrzymaj się długo. Dokoła
        Wędruj ustami, tak jak krąży pszczoła
        Dokoła kwiatu, zanim jej użyczy
        Kielich najsłodszej wspaniałej słodyczy.
        Wszędzie zatrzymuj się na moment krótki,
        Lecz gdy różowe weźmiesz w usta sutki
        Pomnij, że one właśnie są kielichem
        Dającym słodycz, więc w natchnieniu cichem
        Ssij je namiętnie i długo, czasami
        Najdelikatniej gryząc je zębami.
        Nie myśl, że wtedy w tej rozkosznej męce
        Mają bezczynnie spoczywać twe ręce.
        Jedną podtrzymuj całowane cyce,
        Mnij je i głaskaj, drugą poślij skrycie
        Tam gdzie figowy liść noszą aniołki.
        Wplataj palcami się między kędziorki,
        Które skrywają cipkę pensjonarki,
        I wskazującym palcem z wierzchu szparki
        Zacznij poruszać! Wtedy twa bogini
        Bez namawiania sama tak uczyni,
        Aby twój kutas znalazł się w jej ręku,
        Tarmosić zacznie nim silnie panienka,
        Więc bacz gdy czujesz, że sperma już goni
        Z jajec, byś wyrwał go wtedy z jej dłoni,
        I się nie spuścił przedwcześnie za chwilę
        Jej rączka sama wróci ku twej żyle.
        A teraz, kiedy przepyszne jebanie
        Masz zapewnione, gdy już czeka na nie
        Jej drżąca piczka... Tu się cała sztuka
        Zaczyna: Bo jeśli tytułu nieuka
        Nie pragniesz zyskać, a chcesz tę dziewczynę
        Nie raz chędożyć, kwadrans czy godzinę,
        Lecz chcesz by twoją została kochanką,
        Nie myśl tym razem jeszcze o... jej wianku.
        Choćby ci kutas wściekał się i palił,
        Głupiec na pannę cielskiem wnet się wali
        I już nie bacząc czy płacze, czy krzyczy
        Jego bogdanka, cipkę rozprawiczy.
        I cóż za korzyść? Gdy do wąskiej szpary
        Wejdzie od razu kutas dużej miary,
        Dziewczę nabierze wstrętu choćby z bólu
        Do dalszych pieszczot. Ci co tak pierdolą
        I z psychologią wcale się nie liczą,
        Niech pożegnają się z tą młodą piczą.
        Pójdzie już ona pod innego chuja,
        Co namiętności lepiej w niej rozbuja!
        Ty zaś gdyś mądry, wiedz o tym mój panie,
        Że skarbem kobiet bywa zaufanie.
        Kiedy dziewica ciebie się ni boi,
        Kiedy ci ufa, choć czuje, że stoi
        Kutas ci ciągle, kiedy wie tym samym,
        Żeś ni brutalem nie jest ani chamem,
        Że jej nie gwałcisz, chociażbyś mógł zgwałcić,
        Wtedyś ją zdobył naprawdę! Już kształcić
        Możesz ją dalej w miłości arkanach,
        Aż przewertujesz calutki almanach
        Kiedy po pierwszym seansie do domu
        Przyjdzie to dziewczę, ni hańby, ni sromu
        Nie będzie czuło, ni wstydu, ni żalu,
        Przeciwnie, myśli jej ciebie pochwalą,
        Jaki on grzeczny, rycerski, przymilny
        Ach, ileż w sobie on woli ma silnej,
        Że mnie nie zgwałcił, choć mu pyta stała,
        Ach gdybym była tak przedtem wiedziała,
        Że nie koniecznie mężczyzn bać się trzeba,
        I że nie każdy pragnie zaraz jebać,
        Byłabym przedtem już była u niego
        Ileż rozkoszy może być bez tego
        Rozprawiczania, jak je pospolicie
        Zowią mężczyźni... jak przykrym jest życie!
        Dumna więc z tego, że dotąd prawiczką
        Jeszcze została... i bawiąc się piczką,
        Zasypia pewna, że od niej zależy,
        Kiedy ci odda ją i śni, że dzierży
        Twego twardego kutasa w rączętach.
        Tymczasem ty już trzymasz ją w swych pętach,
        Bo po raz drugi już zupełnie śmiało
        Przyjdzie do ciebie, jakby rozumiało
        To samo przez się! Wtedy rozbieranie
        O wiele łatwiej już pójdzie, lecz dla niej
        Miej niespodziankę (zawsze coś nowego
        Lubią kobiety) więc się do gołego
        I ty też rozbierz! Tym razem już więcej
        Całuj jej cyce, mocniej i goręcej,
        A ułożywszy ja na miękkim łóżku,
        Chujem wciąż głaskaj ją po udach, brzuszku,
        Baw się jej jędrnym jedwabistym zadkiem,
        Niby nie widząc jak ona ukradkiem
        Przez palce pytę twoją podgląduje.
        Dla młodych dziewic zawsze bowiem chuje,
        O których każda mila myśli, czyta,
        To wielka nowość terra incognita.
        Tymczasem palce twoje jak klawisze
        Niechaj w grę nerwów przemieniają ciszę
        Jej dziewczęcego ciałka, niech po plecach
        Jeden przejeżdża, co strasznie podnieca,
        Drugi niech merda u cycątek sutka,
        A ten od pleców, co bawi tam krótko,
        Niechaj po udach dreszcz rozbudza słodki
        I powolutku zbliża się do potki,
        Która rozwarta trochę już w tym czasie,
        Marzy bez przerwy o twoim kutasie.
        Chuj niech wciąż szturcha jej rozwarte nózie,
        Usta miej wtedy wtłoczone w jej buzię
        I wiedz (bo nie wie o tym tylko ciołek),
        Że męski język to nie martwy kołek,
        Lecz wielki sztukmistrz, co wielkie usługi
        Niesie w miłości, to prawie chuj drugi,
        Jak drugą cipką są wargi niewieście,
        Więc niechaj język podniebienie pieści
        I pośród tego rozkosznego scherca
        Niech się jej w buzię wciąż wkręca i wwierca,
        Niechaj koniuszkiem swawolnie, poważnie
        Na przemian wargi w jej buzi podrażni.
        Kiedy się wbije zdaje się dzieweczce,
        Że to już kutas siedzi w jej poteczce.
        I coraz głębiej wbija się do szparki,
        Gdy zaś łaskocze wargi wtedy ciarki
        Przechodzą pannę na myśl przewspaniałą,
        Jaką by rozkosz miało młode ciało,
        Jaki by moment przeżyło szczęśliwy,
        Gdyby twój język szorstki i ruchliwy
        W taki sam sposób... ach tu aż dziewica
        Przestaje myśleć, ogniem palą lica.
        I znów się piczka troszeczkę rozchyli,
        W najdogodniejszej tej dla ciebie chwili
        Rozłóż jej nóżki i twardym kutasem
        Łaskotaj wargi jej cipki, a czasem
        Na chwilę tylko i to całkiem płytko
        Udaj, że wjeżdżać chcesz już w głąb swą pytką,
        Lecz wnet się cofnij, bo lepiej w gościnę
        Być zaproszonym, niż zdziwioną minę
        U gospodarza widzieć, co się wzburza
        Że nieproszony intruz wpadł jak burza!
        Najlepsza rozkosz, gdy się jej pomału
        Zażywa, więc też choć Ach, bierz mnie całą,
        Usłyszawszy z ust jej, nie jeb tej poteczki.
        Lepiej się poświęć i spuść do chusteczki,
        Co w pogotowiu leży pod poduszką.
        Nie przestań jednak bawić się dziewuszką,
        Gdy chuj ci zmięknie, przeciwnie, nachalniej
        Pięść ją i całuj. Idź do umywalni,
        Potem na chwilę i pytkę caluśką
        Wymyj dokładnie, gdy zaś z czystą kuśką
        Wrócisz do łóżka, niby wyczerpany
        Na wznak się połóż... jest to podstęp szczwany,
        Gdyż teraz rola się zmienia i ona
        Całować zacznie ciebie, zadziwiona
        Na chuja zerkać będzie, co się stało,
        Że nagle wszystko tak dziwnie zmalało!
        Że tak się nagle pokurczyła pyta,
        Co taka twarda była, wyśmienita.
        I zachwycając się twoją budową
        Zacznie całować miejsce to i owo.
        A że wciąż silnie rozdrażniona będzie
        Szepnie ci czule Całuję cię wszędzie.
        Teraz nareszcie wyjaśnić mi trzeba,
        Dlaczegom dotąd nie radził ci jebać!
        Nie sztuka zdobyć samą tylko piczę,
        Lecz sztuka wszystkie uzyskać słodycze
        Kobiece, wszystkie są miliony warte.
        Otóż wśród kobiet przynajmniej trzy czwarte
        Bez względu na ich klasę czy też nację,
        Mają wrodzoną już predestynację
        Ustami pieścić całego kutasa.
        We Francji zwłaszcza kobiet cała masa
        Ten kult uprawia, tam więc też kobietki
        Są mistrzyniami tak zwanej minetki.
        O śliczna sztuko minetki, gdyś chuju
        Raz poznał co to znaczy, gdy całują
        Całego ciebie usta białogłowy,
        Wściekać się będziesz z radości... Wymowy
        Tych pieszczot pióro żadne nie jest w stanie
        Oddać! Zadaniem twoim jest mój panie,
        Gdy chcesz je poznać (sekret ci tu zdradzić)
        Trzeba raz tylko pannę doprowadzić
        Do tego, aby choćby się wzdragała,
        Z początku tylko raz pocałowała
        Twą kuśkę, którą poprzednio się godzi
        Wymyć w kolońskiej najdokładniej wodzie.
        Resztę już zostaw najzupełniej śmiało
        Jej intuicji kobiecej. Pomału
        Całując ciebie całego wśród chuci
        Żądz rozbudzonych, jej buzia powróci
        Do twego chuja, strasznie się zadziwi,
        Że tym całusem zmarłego ożywi.
        W jej buzi, w oczach, chuj zmięty wyrośnie,
        Więc go całować będzie tym radośniej.
        Jakiż to moment będzie dla niej miły,
        Gdy pod ustami poczuje jak żyły
        Pęcznieją ciągle i jak pyta żywa
        Sama się pręży i rozkosznie kiwa
        Różową główką, co ma w środku dziurkę.
        Już teraz sama ściągnie w dół tę skórkę,
        Co koniec chuja tak miękko otula
        I o policzek pytę wykatula,
        Sama też będzie na różne pomysły
        Wpadać, by kutas nigdy nie był zwisły
        (I wtedy nigdy też on ci nie uśnie),
        To go ustami lekko tylko muśnie,
        To znów w miłosnym upojeniu dzikim
        Dokoła główki przejedzie językiem,
        Przyczem jej rączka coraz bardziej mądra
        Zsunie się niżej i popieści jądra.
        Wtedy się spuścisz, chociaż byłeś głazem,
        Lecz nigdy nie spuść się za pierwszym razem
        Do ust dziewczynki! W momencie krytycznym
        Ucieknij z buzi z szlochem spazmatycznym.
        A jeszcze kiedy będziesz tłumił szlochy,
        Niewieści umysł ciekawy jest i płochy
        Już będzie myślał: co też to tam było?
        A może właśnie byłoby mi miło
        Trzymać go wtedy w ustach, gdy speszony
        Uciekł? Choć ładnie było z jego strony,
        Że delikatnie cofnął się. Nauka
        Skończona, końca odgadnąć nie sztuka
        Za trzecim razem już jej buzia mała
        Z chuja, jak cukierek, spermę będzie ssała.

        Księga II

        Te wszystkie rady tylko się do piczek
        Stosują młodych, naiwnych prawiczek.
        Jeśli zaś zdobyć chcesz wianek niewieści
        Panny, co lat ma około trzydzieści,
        I co o wszystkim na pamięć wie wiele,
        Tę brać już musisz nie na duperele,
        Poezje, artyzm, zawracanie głowy,
        Lecz na poważne, celowe rozmowy.
        Tej zacofanej pannie tłumacz przeto,
        Że nigdy nie chciałbyś zostać kobietą,
        Że my mężczyźni nieograniczoną
        W miłości wolność mamy, i że żoną
        Dopiero panna musi zostać, aby
        Miłości poznać przecudne powaby,
        Że życie dziewcząt musi być przeklętem,
        Gdy każą czekać jej z temperamentem.
        Aż mąż się zjawi! Że w wdzięki bogata
        I krwią kipiąca, nieraz długie lata,
        Czeka daremnie tęskniąc nieustannie
        Ach, gdybym panną był Tak mów tej pannie
        Najmłodszych lat bym nie zmarnował wcale
        Jeszcze tam znajdzie się w niej jakieś aleś,
        Lecz już przyznała tobie rację w duszy,
        Już, choć się burzy, i w niej coś się kruszy
        A nuż się nigdy nie doczekam męża?
        Pomyśli sobie i wnet przezwycięża
        Swą dawną skromność. Podczas jej wahania
        Niech twa wymowa czary jej odsłania
        Cudnej miłości. Słów pięknych nie żałuj
        A przytem tul ją i całuj i całuj.
        A gdy obejmiesz ją, niech dobrze czuje,
        Że warto z twoim zapoznać się chujem.
        Niech stoi ciągle, kiedy ją przyciskasz,
        Na tym nie stracisz nigdy, jeszcze zyskasz.
        W tym bowiem wieku panna jest jak słoma,
        Chuj twój zaś iskrą, gdy pieszczot łakoma
        Czuje tę iskrę pod sobą, już płonie.
        Stęskniona cipka tęskni i lgnie do niej.
        Pamiętaj o tem, że ma lat trzydzieści,
        Że kilkanaście lat już się w niej mieści
        Za męskim członkiem straszne pożądanie,
        Że wprawdzie kutas jest nowością dla niej,
        Bo przez wstyd cipki mu swej nie oddała,
        Lecz o jebaniu masę już słyszała;
        Wie przecież dobrze od swych koleżanek,
        Jakim jest jednej mąż, drugiej kochanek,
        I ile razy który, którą pieści,
        Tak łatwo wierny jest umysł niewieści
        Że jedna drugiej wierząc w przyjaśń wielką,
        Skrycieś wyjawi tajemnicę wszelką,
        Tej pannie przeto, nie samą mądrością
        Imponuj, ale najbardziej męskością.
        Niech ciągle chuja czuje ta panienka,
        Mów, że ją ciągle nosiłbyś na rękach,
        Że twych rywali siekałbyś, szatkował,
        Że wciąż byś pieścił ją i wciąż całował.
        Gdy trochę zmięknie z całkiem skromnym gestem
        Pod jakimkolwiek zaproś ją pretekstem
        Do pomieszczenia swego, powód płytki
        Może być całkiem, niby masz zabytki
        Jakieś po dziadkach: wazę, porcelanę,
        Czy coś innego, sposoby to znane,
        Ale konieczne, to pewne jest bowiem,
        Że oglądanie ani jest jej w głowie,
        Że wie dokładnie co jej proponujesz.
        I gdy dojrzała już się wtedy czuje,
        Aby móc ulec (o czem i ty panie
        Masz chyba przedtem wyrobione zdanie),
        Przyjdzie do ciebie! Wówczas już jej ciało
        Do ciebie pewnie będzie należało,
        Gdy próg przekroczy Już jakbyś ją jebał,
        Lecz i tu wiele ostrożności trzeba,
        Gdyż ją traktować musisz i jej szparkę
        Tak jak młodziutką całkiem pensjonarkę,
        O której w pierwszym czytałeś rozdziale.
        Zapomnij wtedy o dzikim zapale,
        Nie bądź gwałtowny, za męski, za szybki.
        Za pierwszym razem jej stęsknionej cipki
        Nie rozprawiczaj, niechaj jeszcze pości,
        A gdy kutasa już w rzeczywistości
        Nie z opowiadań pozna... jaki długi
        Twardy i piękny, nawet już w dzień drugi,
        Przyjdzie do ciebie... wtedy już nie czekaj,
        Tylko ją pieść, całuj, troszkę niby zwlekaj,
        Lecz że się wściekać będzie już jej picza,
        Najdelikatniej piczę rozprawiczaj.
        Ona już sama, wstydliwie, pomału,
        Szepnie ci czule ach, ach, bierz mnie całąś.

        Księga III

        Jeszcze jest w końcu kobiet trzy rodzaje.
        Z tymi się jednak radę łatwiej daje.
        Przeważnie z nimi bywa proces krótki,
        Są to: mężatki, wdowy i rozwódki.
        Zacznę od pierwszych, bo to najtrudniejsze,
        I z wszystkich kobiet najniebezpieczniejsze,
        Jako że w trójkę flirt jest zwykle przykry.
        Tu trzeba prawo stosować mimikry
        Jak u owadów, ten sposób, mój panie,
        Sposób wspaniały to... upodobanie
        Polega na tym, że kiedy już spotkasz
        Mężatkę, której przewspaniała potka
        Podoba ci się w myślach, gdy ją jebać
        Pragniesz koniecznie, na gwałt, wtedy trzeba
        Zmienić się całkiem, aż do niepoznania.
        Musisz jej wszelkie znać upodobania,
        Zwyczaje, gusty, marzenia, nawyczki,
        Ile mniej więcej trzeba dla jej piczki
        Namachów machnąć i wszystkie zwyczaje
        Przejąć na siebie, niechaj jej się zdaje,
        Że nie istnieje na świecie mężczyzna,
        Który tak na niej dokładnie się wyzna
        Jak ty, że wspólne macie wszystkie gusta,
        Że ją oceniasz (kobieta jest pusta
        Każda), że rację przyznasz jej co rzadko
        U mężczyzn bywa i w każdym wypadku
        Wierz jej, że mąż jej nie rozumie wcale,
        Kochaj jej koty, kapelusze, szale,
        Kobiety tego słuchać bardzo rade,
        Potrój w jej mężu każdą małą wadę,
        Którą u niego spostrzegła i tobie
        Opowiedziała, wzdychaj przy tem sobie,
        Aby myślała, żeś ty inny zgoła...
        Mów, że pracować chciałbyś w pocie czoła
        Jak chłop u pługa, jak byk, czy też wałach,
        By ona wszystko u stóp swoich miała!
        O przyjaciółkach jej, tak chytrość każe,
        Mów, że we wszystkim nie jest im do twarzy
        I mów, (choć nieraz bierze cię cholera)
        Że tylko ona z gustem się ubiera.
        W ten sposób jeno bardzo zatwardziała
        Mężatka nabrać by ci się nie dała.
        Są to wyjątki, a tych bardzo mało,
        W małżeństwie przecież szybko z ideału
        Mąż się zwyczajnym staje śmiertelnikiem,
        Wady ma każdy, i on ma pewnikiem,
        Lecz te co przedtem nieznaczne się zdają,
        W małżeństwie szybko się wyolbrzymiają
        I wnet w pożycie wprowadzają zamęt.
        Choćby największy mąż miał temperament,
        Nie będzie jebał co dzień własnej żony,
        Musiałby bardzo być ograniczony
        Lub niewybredny, gdyby na obiedzie
        Proszonym, zawsze brał na przykład śledzie,
        A pozostawił szynki czy sardynki.
        O chuja proszą się śliczne dziewczynki
        I obiecują dać rozkosz bez miary,
        A on ma wkładać go do jednej szpary?
        Gdyby zaś nawet ochoty nie zdradzał,
        Ograniczona jest kutasa władza.
        Gdy wręcz przeciwnie, cipka rozbudzona
        Zawsze i wszędzie jest nienasycona.
        Jeśli zaś twoja wybrana mężatka
        Tęskni za chujem, bo jej mąż nie zatka
        Codziennie piczki lub by choć bez zdrady
        Odkrywa w mężu swym przeróżne wady,
        A w tobie widzi ideał, sumienie
        (Które u niewiast nie jest w wielkiej cenie)
        Łatwo oszuka i wnet będzie twoja.
        Jeśli mężatkę masz już w swym pokoju,
        Nie stosuj mojej poprzedniej metody,
        Tej do prawiczek, pensjonarek młodych;
        Kiepem byś został, a to przykro przecie,
        Nie przyszła by już nigdy za nic w świecie
        Znowu do ciebie, zowiąc cię idiotą.
        Wiedz, że jedynie przyszła do cię po to,
        Abyś ją jebał, że innych zamiarów
        Nie miała Jebał tak jak pułk huzarów,
        Jak byk, jak ogier. Gdy więc próg przekroczy,
        Możesz jak wariat, jak dziki przyskoczyć,
        Wpół ją uchwycić, wbić się w usta, w wargi,
        Nieczuły wcale na fałszywe skargi:
        Com ja zrobiła?... Co pan myśli sobie!
        Całuj ją strasznie i pieść cyce obie,
        Ale przez suknie... Jest wielka różnica
        W postępowaniu tu, a przy dziewicach.
        Prawiczka, jeśli już próg twój przestąpi,
        Oglądać ciałka tobie nie poskąpi,
        To dla niej nowość, coś jak u bachora
        Z przeciwną płcią zabawa w doktora,
        Albo zabawa druga: W tatę mamę,
        Kiedy się dzieci pozostawi same.
        Mężatka jeszcze niby z swem sumieniem
        Walczy, chce gwałtem, abyś miał ją w cenie,
        Więc też na później zostaw rozbieranie.
        Kutasa widzieć, to nie nowość dla niej.
        Ty wolisz także wpierw jebać niż patrzeć,
        Szepcąc jej w uszko słówka jak najrzadsze,
        I wciąż całując oczy, usta, uszka,
        Nieznacznie zbliżaj się ciągle do łóżka.
        Ona nie powie na to nic, bądź pewny,
        Całusów dając tobie deszcz ulewny,
        Potem od razu ją przewróć na łożę,
        Lub na kanapę, co wygodniej może,
        Suknia do góry, spodnie na dół, szybko,
        Minutę tylko pobaw się jej cipką
        I jeb jak wściekły, jeśli zaś mój miły
        (A to potrzeba) masz ku temu siły
        Gdy raz się spuścisz nie wyjmuj kutasa.
        Niech ci nie mięknie całkiem, lecz niech hasa
        Dalej w poteczce, niech zostanie w środku,
        Aż znów stwardnieje i obracać potkę
        Zacznie na nowo wówczas z spermy strugą
        Nową poczekać możesz bardzo długo;
        Jeśli poczujesz, że już z jąder goni,
        Wyjmij kutasa i przytrzymaj w dłoni
        Potem znów wracaj i wal z całej siły
        Dla dziewic krótki stosunek jest miły,
        Bo jest bolesny, lecz dla doświadczonych
        Cipek najlepszy byłby nieskończony.

        Księga IV

        Zostały jeszcze rozwódki i wdowy.
        Z nimi najłatwiej u nich chleb gotowy.
        Jak stare jakieś powiada przysłowie,
        Łatwiej jak innym zawrócić im w głowie.
        Jeśli w dodatku twa piękna wybrana
        Jakiś czas dłuższy nie była jebana,
        Łatwo ją zdobyć, każda bowiem potka,
        Gdy już dostała raz chuja do środka,
        Tęsknić już będzie za nim całe życie,
        Zawsze o twardej marzyć będzie pycie.
        Wyjątek tylko stanowią kobiety,
        Które to, zdarza się nieraz niestety,
        Głupcy mężczyźni do chuja zrazili.
        W najsubtelniejszej bowiem właśnie chwili
        Dla kobiet, w nocy poślubnej jak chamy
        Rozprawiczali brutalnie swe damy,
        Brudząc nikczemnie szaty ideałów,
        Jakby w małżeństwie czasu mieli mało,
        Aby swe żony nauczyć tęsknoty
        Za męskim członkiem, tu nie mówię o tych,
        Gdyż te zrażone są na całe życie,
        Lecz inne wszystkie marzą o tym skrycie,
        O tęgich chujach, które by jebały
        Samotne cipki ich przez żywot cały.
        Przy wdowach przeto, jako też rozwódkach,
        Nić się sympatii bardzo łatwo utka,
        I choć mimikry także trzeba prawo
        Stosować do nich, lecz z jebania sprawą
        Najmniej się zawsze miewa ceregieli
        Ze wszystkich kobiet, czasem tylko strzeli
        Którejś do głowy, aby się opierać,
        Myśl taka jednak nigdy nie jest szczera,
        Ni długotrwała, zawsze chuj ją nęci,
        Bo jej poprzedni pozostał w pamięci.
        Grożą ci wprawdzie, lecz wyjście możliwe
        Masz jeszcze, żadnej bowiem nieszczęśliwej
        Wtedy już nie ma, przeciwnie, ty schnącej
        Z tęsknoty cipce, w sprawie tryskającej
        Przyniosłeś szczęście.

        Morał

        Najważniejsza rada,
        Którą na koniec dlatego wykładam:
        Nie chodź do kurwy, chociażbyś z pragnienia
        Usychał, tego czarciego nasienia
        Unikaj zawsze, choćby kapucyna
        Przyszło ci urżnąć, z nimi nie zaczynaj.
        Wiedz, że kloaką jest kurewska potka,
        Że chuja wsadziłbyś jak do wychodka,
        Bo każdy, nawet najwstrętniejsze chuje,
        Jak do kanału, z chuja do niej pluje,
        A chuj twój godny jest chyba salonu.
        Jakżebyś potem mógł puścić się z żoną
        I do jej czystej, rozkosznej poteczki
        Wsadzać brudasa, co z śmierdzącej beczki
        Pił świńską rozkosz. Z tej ohydnej misy
        Wyniesiesz trypry, szankry, syfilisy,
        I jako człowiek będziesz upodlony.
        Czy dla kochanki, czyli też dla żony
        Tak dla mężatki, jak dla wdowy, panny,
        W czystości chowaj chuja nienagannej,
        Myj więc go co dzień, by się ser nie tworzył,
        A będziesz zdrowo i długo chędożył.

 POWRÓT